Książka o panience z Avonlea jest drugą ze zbioru o Annie Shirley – sierocie, którą los pokierował na Zielone Wzgórze do niedużej mieściny na Wyspę Księcia Edwarda w kanadyjskim państwie.
Od tej części tegoż cyklu Zielone Wzgórze i Diana przestają być jedynym, co lubi i zna tytułowa postać. Odkrywa, czym jest dorastanie oraz działalność społeczna dotycząca całego miasteczka, które szanuje i działa na jego rzecz.
Staje się też opiekunką dwojga dzieci – siedmioletnich bliźniąt, w tym niesfornego Tadzia i spokojnej Toli. Bardzo dba o dobro dzieci, także w szkole jako nauczycielka. Poznaje nie tylko swoich uczniów, ale i dzieje ich familii. Uwielbia charakter Jasia Irvingiera, który jest jej „pokrewną duszą”. Jego dzieciństwo zostało poniekąd zmienione poprzez śmierć matki i rozstanie się z ojcem. Ten jednak w końcu powraca i wynagradza mu swoją nieobecność, biorąc ślub z panną Lawendy – kobietą, w której chłopiec widzi swoją matkę. To właśnie z nią przed laty pan Stefan był zaręczony i choć los inaczej potoczył ich życiem, wreszcie – niczym w bajce – ich drogi łączą się na dobre. Poniekąd pomogła w tym sama Ania, która zabierała Jasia do pani Lewis, a ten później wszystko opisał w liście do taty.
Główna bohaterka tegoż utworu to łatwo nawiązująca kontakty młódka. Szybko zaprzyjaźnia się z nowym, uważanym za trudnego i wybuchowego człowieka, sąsiadem – panem Jakubem Harrisonem. Później też przeprowadza miłą rozmowę z jego żoną, która zdecydowała się powrócić doń i otoczyć go należytą opieką.
Wszystkie przedstawione wątki łączy jedna postać – młoda Shirley. Gdyby nie ona, niemożliwe było ich zespolenie. Wszyscy mają własne życie, zajęci są swoimi sprawami. Nie brak jednak poetycznych opisów, które niektórych mogą znużyć, a innych zaciekawić – zależnie od tego, czy czytelnik jest tylko realistą, czy też ma w sobie coś z marzycielskiej duszy. Niewątpliwie dzieło pani Montgomery z pewnością docenią ci, którzy lubują się w przebywaniu w przyjaznej i spokojnej atmosferze oraz pedagodzy, którzy wybierają inne kary dla uczniów niż cielesne.