Jeden z utworów urodzonego w Żmerynce Jana, powstały w 1946 roku, nosi nazwę, która zawiera w sobie słowo „akademia”. Toteż można spodziewać się, iż dzieło Brzechwy nie mówi o jakiejś tam szkole, ale o uczelni wyższej, na której to studenci wysłuchują wykładów przygotowanych przez profesorów. Nic jednak bardziej mylnego. W tej książce dla dzieci można przeczytać o szkole, do której uczęszczają kilkunastoletni chłopcy. Dodatkowo użyte w tytule nazwisko brzmi zabawnie, zatem tutaj nic nie jest takie, jak się może na pierwszy rzut oka wydawać.
Co oznacza słowo „kleks”? Niegdyś nie było cienkopisów, długopisów, a i pióra składały się wówczas z obsadki i stalówki, którą moczyło się w inkauście. W trakcie pisania często pojawiały się plamy, które szpeciły pismo i ukazywały niezręczność w zapisywaniu papieru bądź świadczyły o braku pieczołowitości. Nierzadko wtedy uczeń musiał zaczynać pisanie od początku, więc nie powinno nas dziwić, iż niechciane kleksy na kartkach stanowiły zgryzotę dla dawnych uczniów. Nawet autorzy takich dzieł jak „Akademia pana Kleksa” w dzieciństwie zmagali się z tym zjawiskiem.
Nazwa tej bajki niesie z sobą pewną tajemniczość, gdyż przeczytawszy ją uważnie, zastanawiamy się, kim jest ten pan Kleks. Z jednej strony mamy „akademię” – słowo brzmiące dostojnie i poważnie, a z drugiej „kleksa” – wyraz, który nas rozmiesza i ciekawi. A kim okazał się pan Kleks? Wielkim ekscentrykiem (dziwakiem), kimś, kogo nigdy nie spotkaliśmy i pewnie nie poznamy poza literaturą. I mimo swojej oryginalności jest to postać o wybitnym uczonym z wyjątkową wiedzą. Bohater ten dużo podróżował w swoim życiu, znany był na całym świecie. Ambroży, tak miał na imię, założył szkołę i był jedynym w niej nauczycielem. Adaś często zwracał się do niego, mówiąc słowa „panie profesorze”. Nauczał i wychowywał tylko tych chłopców, którzy mieli imiona na literę A, gdyż uznawał ich za zdolnych i pracowitych. Dlatego też w jego „akademii” nabywały wiedzę jedynie 24 osoby. Jego metody kształcenia były nietuzinkowe i podobające się młodym. Uczniowie mogli zajmować się tym, co ich fascynowało i uczyć się zaradności. Przebywanie z profesorem okazało się dla rudego Niezgódki bardzo przydatne, albowiem z gderliwego i niezdarnego chłopca wyrósł na samodzielnego i dobrego ucznia.
Myślę, że tytuł utworu jest trafny, zwłaszcza dlatego, iż wydaje się tak niezwykły jak sama bajka, a przecież nazwa ma nie tylko zachęcać nas do zapoznania się z treścią dzieła, ale przede wszystkim mieć wiele z nią wspólnego.