Menu Zamknij

Dzieje i doświadczenia zdobyte przez polskiego emigranta z noweli Henryka Sienkiewicza pt. „Latarnik” – Skawińskiego

    Polska słynęła w świecie jako nacja wybitnie waleczna, zdecydowana ponosić ofiary dla dobra swojej ojczyzny. Dążenie do wyzwolenia ukochanego kraju spod carskiego panowania Polacy często przepłacali własnym życiem, niepełnosprawnością, stratą dobytku bądź poniewierką poza granicami państwa, a co za tym idzie problemami tak materialnymi, jak psychicznymi.

    Bez wątpliwości można postawić taką tezę, gdyż dowodem na jej słuszność jest kreacja stworzona na bazie faktycznych wydarzeń – Skawiński – tytułowy bohater noweli Henryka Sienkiewicza. Dzieje tej postaci z utworu pt. „Latarnik” okazały się nietrywialne, aż nadto barwne i interesujące. Jako czytelnicy poznajemy ją u kresu jej pełnego wydarzeń żywota. Jako wycieńczony nestor pragnął stabilizacji i odetchnięcia od smutnej doli. Nie ma się co dziwić, gdyż nawet dzisiaj ludzie w jesieni życia myślą jedynie o spokoju i wytchnieniu od ciężaru codziennej pracy. Jednakże ten protagonista, który niegdyś walczył o dobro Polski, nie miał zwykłej, stałej pracy. Wciąż zmieniał miejsce pobytu i nigdzie nie został na dłużej. W końcu jednak szczęście i do niego się uśmiechnęło. Otrzymał posadę latarnika morskiego i było to dla niego wymarzone miejsce, z wyjątkiem swej ojczyzny, na spędzenie reszty życia.

    W charakterze latarnika był pracownikiem bardzo sumiennie wypełniającym swoje obowiązki. Kiedy trzeba było, zawsze świeciły światła latarni, dzięki czemu statki odnajdywały drogę. Nie opuszczał swojego stanowiska pracy wyjąwszy z tej reguły niedziele, kiedy to odwiedzał Kościół i zaopatrywał się w prasę, by wróciwszy z miasteczka wyszukiwać informacji o swym najukochańszym kraju. Do głębi upajał się ciszą zakłócaną jedynie przez naturę, z którą zaczął się utożsamiać. Nie miał już wątpliwości, iż wysepka ta stanowi końcowy etap jego życiowej peregrynacji.

    Chwilami jeszcze latarnik wspominał powstanie, w którym brał udział i po którym musiał opuścić najdroższą mu krainę. Pamiętał o wojnach, w których uczestniczył i odznaczeniach, jakie otrzymał za waleczność i dzielność. Trudno zdumiewać się tym, iż Skawiński przed swym końcem chciał zaznać, czym jest osiadły tryb życia, wolny od ustawicznego ocierania się o okrutną śmierć. Jego przeżycia obecnie wydają się abstrakcją, czymś niepojętym i niemożliwym, ale i w XIX wieku starczyłoby tego wszystkiego, co najmniej dla kilku ludzi.

    Wydawało się, iż już nigdy nic nie zburzy porządku, jaki stworzył sobie w nowym miejscu. Jak jednak złudne bywają przeświadczenia, przekonuje się o tym postać literacka, otrzymawszy wraz z jedzeniem lekturę w języku polskim. Łapczywe czytanie „Pana Tadeusza” polskiego wieszcza sprawiło poczucie obcowania z tymi pagórkami, stawami i łąkami, za którymi tak bardzo tęsknił. Poruszenie, jakiego doznawał, przyczyniło się do zatracenia poczucia czasu i obowiązku. Pierwszy raz w swoim dotychczasowym życiu zapomniał o swoim zadaniu. Niefortunnie tej nocy przepływał tamtędy statek i nie mając odpowiedniego oświetlenia z latarni, rozbił się na płyciźnie. Umowa jasno wskazywała, iż w przypadku uchybienia obowiązkom, latarnik musiał utracić zatrudnienie.

    Raz jeszcze tramp stanął przed koniecznością ruszenia w świat. Wszystko sprzysięgło się przeciwko jego potrzebie zaznania na stare lata odpoczynku. Wszelkie nadzieje i oczekiwania związane z funkcją pełniącą na latarni legły w gruzach. Po raz kolejny jego plany i marzenia zniweczyła wyraźnie niesprzyjająca mu rzeczywistość. Polska mowa i przedstawione za jej pomocą polskie widoki pobudziły w nim fantazję, a ta zbudziła stłumioną w nim miłość. Tląca się tęsknota przemieniła się w pożogę, którą nic ani nikt nie był w stanie ugasić. Obserwujący opuszczającego wyspę Skawińskiego widzieli w nim nie smutek i zrezygnowanie, ale osobliwie pobudzony wzrok, który odbijał tenże nowiutki promyk rozświetlający jego nadzwyczaj smętny los. To reminiscencja kraju lat dziecięcych, który musiał raptownie opuścić jako młodzieniec, powróciła doń pobudzona strofami arcydzieła Adama Mickiewicza, z którym nie miał zamiaru się rozstawać. W pewien sposób nigdy na dłużej nie opuścił swojej ojczyzny, gdyż myślami i marzeniami był przy niej i chciał dla niej jak najlepiej, stąd przez większość swojego życia wierzył w odzyskanie przez nią suwerenności i oczekiwał jakichkolwiek informacji na temat rodaków.

 

Translate »