Wielki Post był czasem, w którym należało zachować całkowitą powagę.
Nadzwyczajność tego okresu polegała na tym, iż o uśmiechach, zabawach można było zapomnieć. Jak ktoś był się zapomnieć, wtenczas doznawał nagany.
Nawet na początku XIX wieku kapnicy umartwiali się, tak aby czuć chrystusowy ból, łączyć się z nim w wierze lub odprawić pokutę. Niektórzy używali korbacza rzemiennego, inni – drucianego, a bywali i tacy, co ich bicze kończyły się metalem. Och, krew się lała!
Postępowano tak nawet wbrew późniejszym zakazom kościelnym. Najprawdopodobniej ludzi nie przeraża tak cierpienie fizyczne, jak udręki psychiczne.
W końcu jednak nakryci kapturami stali się dla ludu zbyt manifestującymi swoją wiarę poprzez ból, toteż przestali w ten sposób uczestniczyć w ceremonii.