„Chęć śmierci jest naszą jedyną prawdziwą tragedią”.
Mario Puzo
Stan rzeczy wówczas jest tragiczny, gdy bohater nie ma wyboru bądź stoi przed takimi, które reprezentują sobą istotne cele, a jednocześnie wszystkie prowadzą do dramatu.
Tragizm Konrada, według mojej opinii, opiera się na dwóch kwestiach. Pierwszą sprawą jest wybór między życiem prywatnym a poświęceniem wszystkiego, czyli swoich poglądów, wartości i życia dla ratowania rodaków. Drugą – pozostaje spór o to, jak walczyć, a mianowicie należy wybrać albo poczucie własnej godności, albo wygraną. Nieuczciwa walka byłaby ujmą na jego honorze. Czy dobrze wiedział, że utraciłby szansę na zbawienie? Może jednak wierzył, że Bóg przymknie oczy z powodu sytuacji, w jakiej znalazł się jego kraj? Czy na wojnie wszystko jest dozwolone? Czyli faktycznie „…są dwa sposoby walczenia… trzeba być lisem i lwem” (N. Machiavelli „Książę”)? Czy niełatwo odnieść wrażenia, że Konrad doznaje zwielokrotnionego dramatu? Można przyjąć, że jednak czymś się sugerował, obierając jedną z rozważanych przez siebie dróg. Czy miał iskrę nadziei dla państwa i siebie? Gdyby w nic już nie wierzył, podjąłby się jakiegokolwiek działania? Załóżmy bowiem, że nie ma złudzeń co do swojego życia wiecznego, uznaje siebie za straconego, a sytuacja kraju pozostanie niezmieniona. Czy w gruncie rzeczy jego działanie od samego początku nie byłoby bezcelowe? Jak sądzę, poglądy takie odwiodłyby go od tego pomysłu, nim zacząłby snuć dalsze plany.
Czy Konrad Wallenrod jest bohaterem, mimo samobójstwa? Wyobraźmy sobie, jak brzydzi się sposobu, w jaki osiągnął zwycięstwo. Nie dość, że przez całe życie musiał nosić maskę, zmuszony był ukrywać swoje myśli, uczucia, został porwany i wychowywany z wrogością do własnych krajanów to dodatkowo wcielając się w Wallenroda, przybiera kolejną maskę, musząc wykazać swoją kuraż, filuterię i upór. Poświęca się dla ojczyzny, oddając jej swoją miłość do kobiety, swoją moralność i dobre imię, a w rezultacie i życie. Dlaczego życie? Zastanówmy się, czy to wszystko mogło przejść bez echa.
Nie neguję faktu, że Konrad nie wygrał. Czy jednak to zwycięstwo było jego, czy ojczyzny? Czy jego sumienie pogodziło się z jego strategią wojenną? Gdyby uznać, że tak, to zmarłby jako staruszek w swoim łożu. Wyrzuty gnębiły intencjonalność tej postaci literackiej. Nie dawały mu odetchnąć, stąd zapewne jego koniec świata nastąpił przedwcześnie. Dramatem był również fakt, że swoją klęskę przeżywał w samotności. Droga, którą wyselekcjonował, wymagała odosobnionej akcji. Dlatego też ostatnie chwile swojego żywota również przeżywał w pojedynkę. Czy więc bohater może być samobójcą? Na pewno tak. Zależy to jednak, dla kogo jest on bohaterem, czy tylko dla ogółu, czy także, a może przede wszystkim, dla siebie.