Ta „panna dwudziestokilkuletnia” to „ciemna brunetka z niebieskimi oczami”. Zapewne była urocza, a do tego inteligentna, uczynna, pracowita i przede wszystkim wrażliwa. To guwernantka panienek: Wandy i Natalii. Swoje zajęcie traktowała poważnie i została przyjaciółką domu.
Jej zainteresowania to nade wszystko literatura. Lubowała się w poznawaniu starożytnej sztuki greckiej. Lubiła także Witkiewicza, Tołstoja czy Przybyszewskiego. Zatem aktywne przejawy kultury nie były dla niej czymś obcym, wręcz przeciwnie, prawdopodobnie niepomiernie, w znacznym stopniu ją wykształciły. W swoim dzienniku wspominała o przyjaźni ze Stasią Brzozowską (z „Siłaczki” Żeromskiego), choć nie zamierzała jej naśladować.
Kiedy nadszedł czas, nie wahała się, tylko wyjechała, aby wspomóc materialnie uczących się braci. W Warszawie Joasia czuła się dość nieswojo. Na domiar tego dowiedziała się o porzuceniu studiów przez jednego z braci. Gdyby tego było mało, otrzymała informację na temat śmierci jej drugiego brata.
Samotność od wczesnych lat wywołała u niej niebywałe pragnienie założenia własnej rodziny i pielęgnowania jej każdego dnia. Tego też bardzo chciała, gdy zakochała się w Tomaszu. Nic dziwnego, iż chciała go poślubić i pomagać mu przy leczeniu ubogich. Od początku rozumiała postępowanie Judyma, choć przekreślał on ich szczęśliwą, wspólną przyszłość i skazywał ją na tułaczy tryb życia, ciągłe bycie guwernantką w różnych domach.