Wokół nas jest wiele takich miejsc, w których chętnie spędzamy czas: dom, basen czy park. Jednakże na świecie jest takie jedno, które przyciąga mnie każdego roku. Z niego nie zobaczę morza ani gór, a mimo to fascynuje mnie jego piękno. Znajduje się koło Mrągowa, niedaleko Poznania. Okolice te pełne są zieleni i jezior. W każde wakacje jeżdżę do domku położonym vis a vis małego jeziora. To także teren zalesiony.
Moje miejsce znajduje się w lesie, w pobliżu jeziora. Nie jest to takie sobie, ale jedyne w swoim rodzaju. Nie prowadzą do niego żadne ścieżki, drogi. Poznaję je jedynie dzięki niezwykłemu wyglądowi. Dzięki niemu nie da się go pomylić z żadnym innym. Gałęzie dwóch drzew oplatają się wzajemnie, tworząc coś w rodzaju dachu, który ochrania mnie przed deszczem. Chodzę tam prawie każdego letniego dnia z koszykiem z kanapkami i butelką herbaty. Można również wejść na jedno z drzew i podziwiać okolice z nieco większej perspektywy. Nieopodal tego miejsca jest również łąka dziko porośniętych krzaków i wysokiej trawy. Już w sierpniu można poczuć zapach grzybów, a nawet niektóre spotkać na swojej drodze do domku. Czasami jeszcze korzystam z kąpieli w jeziorku, przy czym nie bawię w nim za długo. Najdłużej pływałam ponad godzinę i przez to później wcześniej poszłam spać, zamiast przysiąść do wieczornej lektury.
Nie tylko las i jezioro mi się podoba. Po powrocie z lasu siadam sobie w ogórku kwiatowym za domkiem. Podoba mi się w nim to, że jest tam wiele słoneczników. Wszystko tam jest i choć już wiekowe, to nadal, a może właśnie dlatego wspaniałe. Chętnie się tam powraca, aby odpocząć i nabrać sił przed kolejnym rokiem szkolnym. Jednak nikogo nie zachęcam do przyjazdu w to miejsce, bo piękne w nim jest to, że jeszcze jest tu mało ludzi i często brak tu zasięgu sieci komórkowej. Tutaj przyjeżdża się przede wszystkim po to, aby odnaleźć samego siebie, a nie zatracić się w biegu codzienności czy zabawach do rana.