Miewam, że każdy ma swoje ulubione zajęcie. Moją pasją jest wykonywanie i zbieranie świec. Wiem, iż dzisiaj prąd pobierany jest z gniazdka energetycznego, dzięki czemu oświetla on nam nasze domy, ale nie zmienia to jednak mojego dość innego podejścia do kwestii światła. Skąd się wzięło moje zainteresowanie? Nie mam zielonego pojęcia.
Robienie świec jest przyjemnym i ciekawym zajęciem. Bawię się podczas eksperymentowania, a gdy wyjdzie to, co zamierzałam stworzyć, jestem szczęśliwsza niż wcześniej. Nawet kiedy coś się nie uda, materiał świecy przyda mi się do stworzenia kolejnej sztuki.
Zgłębiam tajniki dotyczące zapachów i, z uwagi, że do tego najlepiej nadaje się kuchnia, bywam nieco kłopotliwą osobą dla reszty domowników. Moja rodzina nie ma chwili spokoju, gdyż ciągle ich pytam, jaka woń najbardziej przypada im do gustu. Toteż kiedy potrzebuję, służą mi pomocą. Wspierają mnie i jestem niezwykle wdzięczna za ich aprobatę.
Nie wolno zapominać o zasadach bezpieczeństwa. Po pierwsze należy rozgrzewać wosk nad naczyniem z wodą. Dzięki temu nie dojdzie do pożogi domu. Podobnie jest z temperaturą wosku parafinowego, który jeśli przekroczy 100 st. C., zaczyna dymić i może się zapalić. Jeśli jednak miałby się zapalić, to nie gasimy wodą, lecz kocem gaśniczym. I wszystko wykonuje się pod kontrolą osoby dorosłej. Tak, moi opiekunowie nie mają ze mną łatwego życia.
Warto jednak dodać, że moje duże, średnie i małe świeczki są często lepsze niż te w sprzedaży. Niewątpliwie mają różne, odmienne od tych na rynku, kształty, zapachy i stają się niezbędne podczas awarii sieci energetycznej. W dodatku nastrajają pozytywnie, tworząc niezastąpioną atmosferę i grę cieni na ścianach, suficie czy podłodze. Docenia to, co mnie raduje, i rodzina, i grupka znajomych. Ku mojej uciesze wszyscy bliscy zamawiają świeczkę na urodziny u… oczywiście, że u mnie.