Ranek przyniósł ocieplenie. Posłańce pani Wiosny podążają przez wsie i miasta, zapowiadając nową porę roku:
– Szykujcie się ptaki, króliczki, niedźwiedzie czy ludzie, gdyż w swej karocie zmierza ku wam wielka pani w pączkach przeróżnych kwiatów.
-Wiosna? – pyta głośno syn chłopa i dodaje – Nie wierzę.
– A jakże! Przedwiośnie zawsze zapowiada jej przybycie, toteż jesteśmy i ostrzegamy – rzekli gońce, po czym jeden z nich krzyczy – Bądźcie gotowi! Bądźcie gotowi na zmiany!
Tubylcy rozpoczynają przygotowania na przyjęcie pani Wiosny. A gdy jest ona blisko, spojrzeniem topi śnieg i lód. Wzrokiem podąża za stworzeniami, dając im znać, iż należy zrzucić z siebie te ociężałe futra i pierze.
Z radością witają ją ludzie. Stworzona słowiańska bogini Marzanna kończy swój żywot, do tego budowane są budki lęgowe dla sikorek, dzięciołów i wróbelków. Śpiewa się różne pieśni na temat słowiańskiego bóstwa wiosny – Jaryły. Jedna z dziewcząt odgrywa jej rolę, siedząc na koniu przywiązanym do drewnianego pala. W następnych tygodniach koguty pieją, wybudzając młodych, którzy zaraz po śniadaniu wróżą sobie z kwiatków. Wesołe igraszki wśród dzieciarni wielokrotnie trzeba przedwcześnie kończyć, inaczej bowiem spłoszone hodowane zwierzęta bezmyślnie uciekają przed siebie. Panny ubierają się w piękne, kolorowe szaty, do których przytwierdzają przeróżne dekoracyjne ozdoby. Panie noszą kapelusze, dzięki którym chronią głowę przed udarem.
Wiosna ma różowiutką cerę, nie jak Zima przypominająca śnieg tatrzański. Rozdaje dokoła swój uśmiech oraz wspaniałą woń ze swych rozwijających się kwiecistych roślin. Każdy poranek, nawet widziany przez krople na oknach, dodaje optymizmu i chęci do nowych zajęć. Nie wypada narzekać na pogodę, gdyż ziąb i ślizgawica to przeszłość, które co prawda niebawem się powtórzą, ale na szczęście nie tak prędko.
– A jednak zawsze po zimie przychodzi wiosna – stwierdza ten sam chłopczyk, który nie tak dawno powątpiewał w jej nadejście.
– Tak, synu. Przybywają dni cieplejsze i dłuższe. Fauna odżywa, budzi się do życia, by później znów przesypiać mróz. My zaś zakładamy na siebie lżejsze i przewiewne ciuszki, by się nie przegrzać. Jesienią przyjdzie nam przeprosić się z cieplejszym obuwiem i kurtką, ale to dopiero za kilka miesięcy – tłumaczy chłop.
– Nigdy żadna pora roku nie ogłosiła strajku? – zadaje kolejne pytanie chłopiec.
– Ależ skąd! Od kiedy Adam i Ewa zostali wyrzuceni z raju, cykl pór jest ten sam. Czasami zdarzy się spóźnienie czy pośpiech, ale porządek zawsze zostaje zachowany. Dotąd żadna z pór nie ominęła swej kolejki.
– Toż to bardzo pracowite panie – uznaje Wojtuś.
– Tak, chłopcze – potwierdza, po czym nie omieszkuje dopowiedzieć – I nam na wiosnę przychodzi w polu dłużej zostawać. Owies, jęczmień i pszenicę sadzimy już w drugiej połowie marca. Miesiąc później trzeba też w sadzie sadzić wiele ziarenek, by nas wszystkich wykarmić. Tak bardzo lubisz bób czy groch, a to wszystko dzięki trudnej pracy. Potem przychodzi czas na rzodkiewki, szpinak i buraki. A na końcu zajmujemy się ogórkami, kalarepami, fasolą i sałatami. Do tego musimy uważać na wiosenne przymrozki.
– Skoro macie z mamą tyle pracy, to ja chętnie pomogę i też się wezmę do waszych robót – proponuje dziecko, nie chcąc być dłużej niebieskim ptaszkiem.
– A szkoła, mój drogi? – pyta zdziwionym głosem swego synka.
– Przecież mówię o sobotach – odpowiada ojcu kilkulatek i po chwili śmiejąc się, pędzi ile sił w nogach do mamy po odpowiedni dla niego sprzęt rolniczy.