Podobnie jak w przypadku „Szkiców węglem” pisarz opisuje los chłopów po ich uwłaszczeniu. Jednakże mniej uchylał rąbka tajemnicy na temat sądów gminnych, a więcej ukazał z późniejszego żywota chłopów, którzy przez wyrok znaleźli się nad przepaścią.
Główny bohater – Wawrzon, o nazwisku dającym czytelnikowi wiele do myślenia, wierzył w to, iż na innym kontynencie czeka na niego darmowa ziemia. Sprzedał więc wszystko, co miał i wraz z córką wypłynął ku nieznanemu. Podróż nie jest przyjemna, a jeszcze mniej radosne jest ich dalsze życie. Dochodzi do okrutnych czynów, które wywoływane są przez głód, biedę i zimno.
Zmagania chłopów o przetrwanie, którzy nigdy wcześniej nie przekroczyli nawet granicy wsi, od początku były zdane na niepowodzenie. Nieznajomość obcego języka utrudniała komunikację z nowym otoczeniem. Kolonia polska nie wzięła się, jak to czynili ludzie innych narodowości, całą grupą do ścinki i wybudowania domów. Oni już na starcie odmierzali grunty i wszczynali o nie bójki. Pracując osobno, Polacy nie radzili sobie z zadaniem. Woda niszczy nietrwale wykonane quasi-domy. Gdyby były zbudowane jak należy, stałyby nadal. A tak potop przeżyła – dzięki Orlikowi – wyłącznie córka Wawrzona. W pojedynkę nie potrafi zadbać o siebie i – daleko od ojczyzny – umiera, pozostając wierna swojemu ukochanemu, którego pozostawiła w polskiej wsi.
Nowela ukazuje toporność Polaków, którzy nie znają angielskiego języka, są egoistami, a do tego kłótliwi z szybko gasnącą werwą do pracy. Opowieść ta obrazuje ogólne prawdy o chłopskich emigrantach, którzy nie są przygotowani do życia poza wsią. Jednakże to nie ich powinno się obarczać, ale władze za potrzebę podążania „za chlebem”, aż do obcego kraju. Sytuacja w Polsce winna sprzyjać pozostaniu, tymczasem skazywała ludzi na tułaczkę, głodówkę i w rezultacie na śmierć.