Jagmin w „Gloria victis” został ukazany przez Orzeszkową jako i człowiek, i żołnierz bez wad.
Należał do tych przyjaznych osób, na których zawsze można polegać. Dbał o przyjacielskie więzi z Marysiem. Zawsze gotowy do udzielania mu pomocy został porównany do Herkulesa i Scypiona. Charakteryzował się dyscypliną i poświęceniem dla dobra rodaków, a do tego rzetelnie wykonywał wszelkie rozkazy wodza.
W pewnym momencie pisarka ukazała go jako anioła: „dowódca czarnowłosy, do Archanioła z mieczem płomiennym podobny, pierwszy szorstkiego otworu doskoczył i jakby nogi konia jego ziemia do siebie przykuła – stanął”. Pozostali powstańcy czuli do niego estymę. Wystarczył jego jeden rozkaz, ażeby wszyscy poszli za nim w ogień.
Jego rodzinny dom umiejscowiony był w pobliżu lasów, w których powstańcy musieli walczyć z Rosjanami. Nie wahał się oddać to, co najcenniejsze – własne życie. Jego ofiara, chociaż daremna, gdyż zginął i on, i Maryś, to z pewnością wzbudza do niego szacunek i pozostaje przykładem dla tych, którzy dalej borykają się o odzyskanie lub walczą o zachowanie suwerenności swojego państwa.