Menu Zamknij

Maryś Tarłowski jako pozytywistyczny romantyk

 

   Mający zaledwie dwadzieścia lat młodzieniec, nazywany w obozie powstańczym „małym Tarłowskim”, odznaczał się pośród uczestników zrywu delikatną urodą. Ponadto był człowiekiem z natury nieśmiałym.

 

 

 

   Inną cechą wrodzoną Marysia była jego łagodność i chorowitość. Ten cherlawy, niepozorny bohater z „Gloria victis” Elizy Orzeszkowej w trakcie wydarzeń, w których przelewała się krew, przeszedł niezwykłą przemianę. Mimo braku predyspozycji fizycznych jego galanteria oraz odwaga i nieustępliwość w walce z wrogiem mogą stanowić wzorzec dla wielu innych ludzi, którzy walczą o swoją wolność. Powstanie, w którym uczestniczył, wyzwoliło w nim nieznane jemu samemu pokłady energii. Dzięki temu uratował samego dowódcę, którym był Romuald Traugutt.

 

   Możliwe, iż Maryś był sierotą, gdyż pozostała mu wyłącznie młodsza od niego siostra. To z Anielką przybył na Polesie. Niegdyś zdobył wykształcenie i sławę uczonego, wobec tego, zgodnie z ówczesnym, nowoczesnym trendem, pozostało mu przyjechać do małej miejscowości, by w niej nauczać niziny społeczne. Idea organicznikowska nie była więc dlań obcą: „przybył w te strony, aby swą myśl i wiedzę rozdawać maluczkim”.

 

   Jak się jednak później okazuje, jest on bohaterem tragicznym. Ten młody pozytywista nagle porzucił wszystko, by ruszyć z wieloma romantykami do walki o własny kraj. Pomimo obaw, jakie wywodziły się z dość racjonalnego podejścia do ich możliwości, człowiek ten poczucie obowiązku stawiał wyżej, ponad to, w co wierzył – o ironio – jego umysł. Konflikt wewnętrzny nie pokrzyżował mu planów dotyczących zaciągnięcia się do szeregu powstańców.

 

 

   Za porzucenie wiedzy i wybranie miłości do ojczyzny, do swoich krajan, został potraktowany bezlitośnie, wręcz można rzec, iż odszedł męczeńską śmiercią, albowiem został brutalnie rozerwany na ruskich pikach.

 

Translate »