Menu Zamknij

Napisz list do kolegi, w którym oznajmisz, iż przeczytałeś powieść „Przygody Tomka Sawyera” Marka Twaina

 

Druhu!

 

   Jestem zadowolony z listu, który tydzień temu otrzymałem od Ciebie. Nie przypuszczałem, że tyle się może wydarzyć w przeciągu trzech miesięcy. Napisałeś, że zacząłeś swoją przygodę z literaturą, a przecież dobrze znam Twoją niechęć do czytania lektur. Jak to w końcu jest? Czy obudziwszy się pewnego ranka, poczułeś czytelniczy głód?

 

 

   Ze mną było tak, że wraz z jesienną słotą nadeszła nuda. Z uwagi na kontrolę rodziców, komputer mogę włączyć jedynie o godz. 16 (inaczej się nie uruchomi) i korzystać z niego do 17.30, gdyż sam się wyłącza. Gdy włączę telewizor znajdujący się u mamy i taty, od razu wyświetla się pole, w którym należy wpisać nieznany mi kod. Bez jego wpisania się nie obejdzie, więc jedyne co mogę, to go wyłączyć. Zresztą i tak zobaczyliby, że szwendam się po ich pokoju i mówiliby mi, że mogą ze mną zagrać w gry planszowe, karty, ćwiczenia pamięci czy poczytać książkę. Gier miałem już dosyć, więc wodząc wzrokiem po pokoju, zauważywszy po chwili książki na półkach, pomyślałem, że to może nie taki zły pomysł na spędzenie wolnego czasu. Były tam od dawna, ale jakoś nigdy nie chciało mi się do nich zajrzeć. Podszedłem do nich bliżej i zacząłem czytać tytuł za tytułem. Ależ mi się nudzi! – marudziłem pod nosem. To nudne! I to nudne! To beznadziejne! – oceniałem książki po ich nazwach. Nagle natrafiłem na „Przygody Tomka Sawyera”. Autorem był niejaki Mark Twain. Z początku myślałem, że jakaś to pomyłka, przecież nie ma imienia Mark, jest tylko Marek. Później jednak skojarzyłem, że pisarz ten nie jest Polakiem.

 

   Kiedy otworzyłem książkę, od razu poczułem specyficzny zapach. Muszę przyznać, że bardzo mi się spodobał. To niezwykłe, ponieważ nigdy wcześniej nie zwracałem tak uwagi na woń. Przykuwały moją uwagę jedynie perfumy mamy, woda kolońska taty i kwiaty. Oczywiście z tych, które powszechnie uznaje się za przyjemne zapachy, bo o innych nie mam zamiaru tu wspominać. Jak pachnie wydanie książki liczące już kilkadziesiąt lat? Według mnie wspaniale. Ciekawe czy i Tobie się to podoba?

 

   Najprzód przeczytałem „Wstęp” i zaciekawiło mnie to, że przygody, o których mowa w tytule, wydarzyły się naprawdę. Postanowiłem czytać dalej. Oderwałem się od książki dopiero po piątym rozdziale, kiedy mama zawołała nas na obiad. Po nim kontynuowałem czytanie, po szybko zjedzonej przeze mnie kolacji – również.

 

   Ciekaw dalszych kolei chłopaków przegapiłem nawet czas, w którym mógłbym skorzystać z telewizji czy komputera. Poznając historię Tomka Sawyera, w istocie zrozumiałem, co mieli na myśli moi rodzice, gdy mówili, że „nie samą techniką człowiek żyje”. Od tej chwili częściej przebywam na podwórku i przekonałem do tego mojego, starszego o rok, kolegę z sąsiedztwa. Sam obiecał mi, że w ferie przeczyta powieść Twaina.

 

   Wspominałeś, że masz już za sobą przeczytanie kilku książek. Nie wymieniłeś jednak tej, którą polecam. Dlatego też zachęcam, byś jak najszybciej wypożyczył ją z biblioteki i zapoznał się z tymi niezwykłymi zdarzeniami, które spotkały młodego Toma. Czytając teraz „Anię z Zielonego Wzgórza” jestem pewien, że poprzedni utwór był o niebo lepszy. Chociaż i Ania, i Tomek nie mieli rodziców, lepiej przemawia do mnie postać z Sankt Petersburga i nie chodzi pewnie o to, że jest ona ze Stanów Zjednoczonych, ale – tak jak ja – chłopakiem. W dodatku rozśmiesza mnie do łez.

 

 

   Właściwie to dopiero w tym miejscu tego listu uświadomiłem sobie, iż jest on trochę za długi. Ostatnimi czasy często mi się zdarza pisać obszerniejsze teksty. Dlaczego? Tego jeszcze nie wiem. Wiedz jednak, że nie chciałem Cię męczyć moimi „wypocinami”. W tym miejscu serdecznie pozdrawiam Twoją mamę i żegnam się z nadzieją, że szybko mi odpiszesz, bo – nie ukrywam – jestem ciekawy, czy i Tobie przygody naszego równolatka się spodobały.

 

Pozdrawiam,

Bartek

 

Translate »