Menu Zamknij

O pani Róży – wzorze wolontariuszki – z utworu „Oskar i pani Róża” Érica-Emmanuela Schmitta

 

    Pani Róża, którą Oskar miał przyjemność nazywać ciocią, to wolontariuszka, która przychodziła opiekować się najmłodszymi pacjentami.

    Prywatnie osoba ta jest matką. Ma syna pracującego w Kongu jako weterynarz. Mieszka w bardzo ładnie urządzonym mieszkaniu. Jeździ starym modelem samochodu. Jej podopiecznemu wydawało się, że kobieta ta miała ze sto lat, a ona – pokazując respekt do samej siebie – zgadzała się z porównaniem siebie do przeterminowanego produktu.

    Wolontariat nie jest pracą łatwą, o czym z pewnością przekonuje się ta mądra i doświadczona kobieta. Kochała ona chorego chłopca, zdobyła jego ufność, co wcale nie jest łatwe i przekonała go do cieszenia się życiem. Dzięki jej staraniom zapominał on o leukemii, a jednocześnie jako jedyna z dorosłych osób otwarcie rozmawiała z nim o śmierci. Posiada w sobie sporą dozę empatii, gdyż dobrze rozumiała jego samotność, smutek, a nawet irytację, której podłożem było zachowanie rodziców.

    Ciocia Oskara to osoba odpowiednia we właściwym miejscu. Wykonuje swoją pracę za darmo, z powołania. Myśli nade wszystko o dobru chorego. Bez żadnego wahania podjęła się zmienić swój nawyk i odwiedzać go już nie co drugi dzień, ale codziennie. Dodatkowo ugościła w swym domu rodzinę tegoż pacjenta, by dzień w dzień mogli go odwiedzać, gdyż jego stan coraz bardziej się pogarszał.

    Pani Róża zainicjowała rozmowę z Bogiem i wszelkie miłe doznania dziesięciolatka, jakie miał możliwość przeżyć w tym trudnym czasie. Zabawiała go na różne sposoby, ale przede wszystkim niebywałymi historyjkami na temat swojej kariery zapaśniczej. Przy tym wymyślała przydomki konkurentek. Te jakże dalece odbiegające od prawdy opowieści wywoływały w słuchaczu uśmiech na twarzy i oddalały myśli na temat własnego końca.

    Myślę, że wolontariuszy o tak wielkim sercu, wciąż brakuje. Choroba krwi wciąż atakuje dzieci i warto pochylić się nad tymi, którzy sprawiają, iż chociaż na chwilę są w stanie zapomnieć o tym, co je czeka. Może dlatego, zainspirowana książką pt. „Oskar i pani Róża” znakomita polska pływaczka – Otylia Jędrzejczak sama zaczęła pomagać Klinice Onkologii? Zwrócenie uwagi dobrym ludziom na fakt, że mogą iść wzorem pani Róży, jest już pierwszym krokiem, aby chorujące dzieci na raka krwi mogły poczuć się niesamotne w walce o przetrwanie.

 

 

Translate »