Menu Zamknij

Gatunek i budowa utworu „Ani z Zielonego Wzgórza” L. M. Montgomery

 

 

   „Ania z Zielonego Wzgórza” autorstwa Lucy Maud Montgomery jest powieścią. Znajduje się w niej aż trzydzieści osiem zatytułowanych rozdziałów. Narracja poprowadzona została w trzeciej osobie, przy czym narrator jest wszechwiedzący, zna bowiem zarówno myśli i uczucia, jak i przeszłość postaci, a nawet wie, co będzie w przyszłości.

 

„Moja awantura” – opowiadanie Kamelii Grater

 

 

 Zezwolenie autorki

na umieszczenie treści jej pracy

 

   Jechaliśmy z mamą i tatą na działkę niedaleko Chełmina. Podróż była długa i wyczerpująca. Przez ostatnie kilkanaście kilometrów trzykrotnie się pytałam, czy aby na pewno jesteśmy już blisko. Nigdy tam nie byłam, gdyż rodzice zakupili nieruchomość kilka tygodni wcześniej i sami odwiedzili to miejsce tylko dwa razy – przy oglądaniu i przy zakupie.

 

   Nagle moje zmęczone oczy ujrzały wyjątkowy widok. To maleńki pagórek, a na nim drewniany, piętrowy domek ze strychem. „To jest mansarda!” – krzyknęłam. Inni się tylko spojrzeli na mnie. Gryms i okiennice mi się podobały, fronton był oryginalny, ale zadawałam sobie pytanie: „Skoro to niepruski mur, to jak to coś przetrwało niejedną burzę?”. Obawiałabym się być tutaj sama w czasie takiej pogody. Po wejściu od razu rozległo się skrzypienie podłogi. Belkowania zabierały trochę miejsca, ale i tak było go sporo, jak na taki mały dom. Szybko obejrzeliśmy z Miksiem – moim pieskiem wszystkie pomieszczenia. Wszędzie panował zapach drzew. Nie trzeba stosować żadnych odświeżaczy powietrza – pomyślałam. Po chwili rodzice pokazali mi mój pokoik. Od razu rzucił mi się w oczy stary stolik, krzesło i obraz na ścianie. Ukazywał on brązowego konia o smutnym spojrzeniu. Usiadłam przy stole i wpatrywałam się w krajobraz widoczny przez małe okienko. Wszędzie widziałam zieleń, którą oświetlało słoneczne światło. Zamyśliłam się, gdyż naszło mnie wspomnienie ubiegłego lata. Prędko jednak powróciłam do siebie i zostawiając plecak, wyszłam i udałam się do kuchni, w której to roiło się od antycznych mebli i dawnego osprzętu.

 

Domek na pagórku

 

   Mama była zafascynowana domem. Nie mogła się doczekać wędkowania w pobliskim stawie. Niedługo po rozpakowaniu się i rozdaniu nam bułek na drugie śniadanie, poszli nad wodę, ja zaś zostałam, zapaliłam jedną ze świeczek znajdujących się w szafce kuchennej i wpatrywałam się w płomyk. Był środek dnia, ale zaciekawiło mnie to, jak niegdyś żyli ludzie. Nie było elektryczności, toteż i w tym domu brakowało takiej instalacji.

 

handryczyć się

 

 

Bywa, że „handryczyć się” można zastąpić zwrotem „awanturować się” lub „iść na udry”. Najlepiej jednak korzystać ze słów; „wykłócać się”, „gryźć się”.

 

 

   „Handryczyć się” to spierać, kłócić się z kimś, mając zamiar mu dokuczyć, ubliżyć, zmusić do zmiany zdania lub wykonania czegoś. Jeśli ktoś handryczy się z kimś o coś, to dochodzi pomiędzy tymi osobami do nieprzyjemnych wymian zdań, a nawet kłótni o to.

 

   Podług słowników (także tych z lat 90.) możemy zapisywać „handryczyć się” i „chandryczyć się”. Spójrz tutaj → chandryczyć się. Niemieckie „kłócić się” to handern (przez samo „h”). My jednak często kojarzymy to ze słowem „chandra” (zły nastrój, splin, smętek itd.) i najprawdopodobniej stąd możliwość zapisu przez „ch”.

 

Przykład:

 

Non stop się z nim handryczyła o przedłużenie umowy na lepszych dla niej warunkach.

 

Translate »