Bohaterka „Romantyczności” Adama Mickiewicza wydaje się zdziwaczała, gdyż widzi swojego zmarłego narzeczonego w biały dzień, chociaż dla niej panował mrok. Spotykamy się tutaj z aberracją zachowania. Z jednej strony postać ta skowyczy, z drugiej raduje się, a to z kimś rozmawia, a to coś łapie w powietrzu. A przecież nie ma przy niej ani jednej żywej duszy! Obserwujący ludzie wierzą, iż nie inaczej, obok dziewczęcia znajduje się widmo Jaśka. Czereda poprzez intuicję wyczuwa, obecny naokoło Karusi, świat zmarłych.
Staruszek, jeden z wielu, wychodzi i jako racjonalista przemawia do tłumu, którego zresztą wyśmiewa za ciemnotę. Dziewczynę zaś nestor uznaje za szaloną, wręcz obłąkaną. Poprzez „szkiełko i oko” starzec próbuje dowieść, iż świat duchów nie istnieje. Tylko czy można poprzez naukę dowieść tego, co jest ponad nią?
Należy przyznać, że narrator – poeta broni narzeczonej umrzyka, wie bowiem, co znaczy czuć i wierzyć. Mocniej przemawia doń uczucie niż wiedza. Nauka może zbadać samą siebie, uczucia zaś są czymś więcej i tylko one same mogą siebie badać. Tak też relacjonujący odczuwa czucia i wiarę gawiedzi, toteż zachowując swój obiektywizm staje po stronie romantyzmu. Notabene sam jest wykształcony, a jedyne co go różni od seniora to otwartość. Matuzal wydaje się skuty kajdankami, nieumiejący się z nich uwolnić, by doświadczyć, czym jest żywot bez nich.
Dyskusja romantyka patrzącego oczami duszy z klasykiem widzącym tylko „martwymi prawdami” jest zbyt jałowa, należy więc ukrócić ją. Tak właśnie czyni to narrator skierowany ku racjonaliście zwrotem: „Miej serce i patrzaj w serce!”.
Tym oto sposobem polski wieszcz ukazał romantyczny program rozumienia otoczenia. Nie da się bowiem w pełni pojąć rzeczywistości, jeśli odrzucimy swoje zmysły i uczucia. Chociażby myśli Kanta dowodziły, że świat poznajemy dzięki naszej wyobraźni, nie zaś doświadczeniom. Czyżby rzeczywistość miała być względna?