Kleryków, 11.09.1872
Drogi Spycimirze!
Od ostatniego naszego spotkania minęło kilkanaście miesięcy, więc nie wiesz jeszcze, że dwa tygodnie temu, przybyłem do Klerykowa, by uczyć tu naszą młódź.
Szkoła mieści się w dość starym, acz piętrowym budynku, który drzewiej należał do Kościoła. Dość potężne tu mury chłodzą właśnie moje ciało. Słońca stąd raczej nie widać, więc przeprosiłem się ze sweterkami.
Do tegoż gimnazjum przylega sporawy dziedziniec pełny gruzu i śmieci. Nie wygląda to dobrze. Budynek szkolny otoczony jest ze wszystkich stron wysokim murem. Wygląda to nieco jak więzienie. Jednakże za murem jest piękny ogród, którym wspaniale opiekują się księżą oraz dość duży park.
Na piętrze jest jeszcze bardziej smutno. To, co jest tam od razu zauważalne, to półmrok. Jednak nasza młodzież okazała się zbyt wspaniała, by zrezygnować z tego stanowiska. Wcześniej nie spodziewałem się, że tyle dobra tkwi w młodych pokoleniach. I z tego powodu, i z powodu tęsknoty za naszymi rozmowami mam nadzieję, iż odwiedzisz mnie i tutejszych młodziaków. Naprawdę warto.
Z pozdrowieniami,
Mirosław Skawiński