Menu Zamknij

Wpływ rewolucji na osobowość Cezarego Baryki, czyli bohatera z utworu Stefana Żeromskiego pt. „Przedwiośnie”

 

   Bohaterem, wokół którego toczą się wydarzenia w powieści „Przedwiośnie”, jest Cezary Baryka. Dzieciństwo przeżył beztrosko na terenie Rosji, w domu pełnym rodzicielskiej miłości. Dopiero po wybuchu I wojny światowej, kiedy ojcu przyszło uczestniczyć na froncie, jego życie uległo sporej przemianie. Nie dość, że czasy były ciężkie, to jeszcze matka Cezarego nie mogła sobie poradzić z zachowaniem rozpieszczonego dotąd jedynaka. Okazała się być nieasertywna i niekonsekwentna. Syn spędzał więcej czasu poza domem, tułając się ze swoimi koleżkami. Nie w głowie było mu zdobywać wiedzę w szkole. Sam fakt wybuchu rewolucji był dlań czymś pozytywnym. Najprawdopodobniej podobało mu się o, co nieprostolinijne, inne niż dotychczas. W końcu buntowniczy charakter poszukuje tego, co niecodzienne. Stąd od samego początku młody Baryka podchodził do spraw związanych z rewolucją dość optymistycznie, a wręcz entuzjastycznie.

 

 

   Rewolucja wywoływała w nim emocje, gdyż była dla niego najlepszą przepustką do nieposzanowania panujących prawideł, do zniesienia zakazów, ograniczeń i do robienia tego, co mu się żywnie podoba. Toteż z hukiem porzucił edukację. Jego starcie z dyrektorem gimnazjum nie pozostawiło dyrekcji innego wyboru. Oprócz wydalenia ze szkoły groził mu jeszcze wyrok, jednakże przed sądem uratowały go zamieszki. Z chęcią stawał się uczestnikiem tychże demonstracji. Głosił wówczas idee wywrotowe. Nie zastanawiał się długo nad powielanymi przez innych rewolucjonistów hasłami. Prostodusznie przekazywał je dalej. Okazał się także w gorącej wodzie kąpany, ponieważ pragnął w okamgnieniu przekuć w czyn to, co sugerowały mu słowa ludzi nawołujących do zmian. Rewolucja więc była wtenczas dlań czymś niezwykłym, wprost oświeceniem. Zatem nic dziwnego, iż był tak zaangażowany i gotowy do natychmiastowych działań. Przy czym, należy zaznaczyć, że wszelkie matczyne poczynania nie odniosły zamierzonego efektu. Wydawało mu się, iż wie więcej od swojej rodzicielki. Irytował się jej niechęcią do zrozumienia, czym jest przewrót. Prowadził ze swoją macią dyskusje, starając się przekonać ją do swoich idei. Z wielką radością i satysfakcją wyznawał jej o wiecach, a nawet egzekucjach białogwardzistów dokonywanych przy gminie. Przebywał pod urokiem okrucieństwa, które w tamtych czasach było wszędzie. Najgorsze, iż taka bezwzględność wydawała mu się zasłużoną karą.

 

   Zrodzona z fałszywych przekonań chłopca wyrozumiałość i lojalność wobec nowo utworzonej władzy przyczyniła się do biedowania rodziny. Wydał bowiem oszczędności ojca, by żyć wedle dekretów, wydawanych przez rewolucyjne rządy, które bardziej wywołały chaos, niż przyczyniały się do obiecywanego wcześniej porządku. Ograniczenie do pożywienia, gwałtem zajmowane domy i mieszkania, wywołanie strachu wśród ludności – to wszystko niszczyło miasto.

 

   Stopniowo, dzięki odmawianiu sobie niejednego z powodu zaistniałej sytuacji, młody Baryka zaczął widzieć rewolucję nieco krytycznym okiem. Mieszkanie we dwoje w maleńkiej służbówce i głodówka nie służyły mu, więc zaczął widzieć pewne sprawy z innego punktu widzenia. Nieobojętne mu było cierpienie matki wyczerpanej kłopotami, z którymi jej przyszło się zmagać dzień w dzień. Jedzenia ubywało, zresztą z każdym nowym dniem było jej coraz trudniej zdobywać pokarm dla siebie i syna. Od tego momentu postanowił pomagać jej w pracach domowych. Jednak mimo namnożonych problemów, nadal obcował za słusznością rewolty. Dopiero odejście matki, śmierć w wyniku odniesionych ran powstałych w czasie przesłuchiwania ją przez ludzi, których dotychczas cenił, zdołała uświadomić Cezaremu, jak niesprawiedliwe i potworne są poczynania wywrotowców u władzy. To wtedy zaczął podziwiać własną matkę, jej wewnętrzną niepokonaną siłę i opiekuńczość nawet w najtrudniejszych dla niej czasach. Ponadto cenił ją za to, że pomimo bagażu komplikacji, które zwaliły się na nią jak grom z jasnego nieba, udzielała pomocy innym, chociażby księżnej i jej córkom.

 

   Mijały dni, a rebelia przeobraziła się w wojnę domową między Turkami a Ormianami. Po przejściu fali zezwierzęcenia, w którym rozlew krwi był rzeczą nadzwyczajną w świecie, młodziak został powołany, bez możliwości sprzeciwu, do roli grabarza. Zakopywał ciała ludzi pomordowanych w pożodze wojennej. Wszystko to wywoływało w nim odium do rewolucji. Jednak na dłużej zatrzymał się myślami nad zwłokami dzierlatki Ormiańskiej. Zrozumiał, iż cały ten bałagan związany z intifadą nie miał najmniejszego sensu. Niezmiernie było mu przykro z powodu tej niewinnej dziewczyny, która niezasłużenie została ofiarą polityki. Nie była ona bowiem żadnym wrogiem działaczy. Jej śmierć nikomu przecież nie pomogła.

 

   Ostatnie wydarzenia odcisnęły piętno na psychice Cezarego i przyczyniły się do krytycznego spoglądania na wszelkie przejawy działalności politycznej. Nie jednał się już z bolszewikami. Nawet podczas spotkania komunistami wykazał się własnym myśleniem, dzięki któremu był w stanie błyskawicznie udzielać odpowiedzi swoim oponentom. Nawiasem mówiąc, każdy jego odzew okazywał się nie sofizmatem czy płonną paplaniną, ale solidnym kontrargumentem. Został więc wydalony z zebrania i tym samym po raz kolejny przekonał się, iż teoria jest czymś innym, niż praktyka, która nierzadko przeczy samym hasłom.

 

 

   Reasumując niniejszy temat, należy zaznaczyć, iż jako młody człowiek Cezary pomylił bunt z rewolucją, choć z pewnością buntowanie się poniekąd stało się dla niego rewolucją życiową. Aczkolwiek pucz na szerszą skalę odmienił go już na stałe i to zarówno jako człowieka, jak i jako patriotę. Młokos ukazał swoją ukształtowaną osobowość pod koniec powieści, uczestnicząc w wojnie polsko-bolszewickiej i w proteście robotników. Jednakże podążał już własną ścieżką, do samego końca nie wyzbywając się pełnego oglądu, pesymistycznego spojrzenia i krytycyzmu nabytego dzięki dotychczasowym doświadczeniom.

Translate »