Trzech harcerzy o pseudonimach: Zośka, Alek, Rudy utkwiło nie tylko w pamięci wielu swoich kolegów, rodaków, ale także na kartkach Aleksandra Kamińskiego. Czymże sobie na to zasłużyli?
Pisarz ten swoją nietypową opowieść rozpoczął od słów: „Posłuchajcie opowiadania o Alku, Rudym, Zośce”. Dalej możemy przeczytać: „…którzy w życie wcielić potrafili dwa wspaniałe ideały…”. Oczywiście były nimi braterstwo i służba. Zatem nasuwa się kolejne pytanie – czy to naprawdę uczyniło z nich ludzi nieprzeciętnych?
Tych trzech kumpli poznało się w warszawskiej drużynie harcerskiej, notabene jednej z wielu, a ich sposób bycia, myślenia wytworzyły wspaniały klimat przyjaźni. Od samych siebie wymagali kształcenia się i doskonalenia. Coraz wyżej stawiali sobie poprzeczkę. Świadomie wybierali dane cechy charakteru, by pracować nad nimi. Eliminowali własne przywary. Zgłębiali wiedzę, a umiejętności szlifowali. Zresztą możliwości testowali w czasie długich eskapad w góry, lasy, na pola, nad wody. Uczyli się więc nie tylko otoczenia, ale i odnajdywania w nim samych siebie. Samouki przygotowały się do dalszego życia zwłaszcza dzięki ćwiczeniom praktycznym. W planach, na pierwszym miejscu, mieli doprowadzenie do przemian sytuacji społecznych w swoim kraju. Podczas tychże dalekich wypad na wskroś i krytycznie przyglądali się panującej wokół rzeczywistości. Wiedzieli, że aby coś osiągnąć, muszą trzymać się razem i wcielać w życie dewizę koleżeństwa, braterstwa i patriotyzmu.
Służbę narodowi traktowali jako najistotniejszą kwestię ich żywota. W różnych rozmowach powracali do tematu swojej ojczyzny i tego, co mogą dla niej zrobić. Snuli i marzenia, i realne plany. Młódź ta, pełna sił, pędziła do dorosłego życia. Z każdym dniem coraz dynamiczniej wzrastało w nich poczucie odpowiedzialności za koleje Polski. Wszyscy posiadali także swoje niepowtarzalne atrybuty, które zyskiwały uznanie wśród innych.
Rudego cechował geniusz artystyczny i umiejętność, a wręcz zamiłowanie do majsterkowania. Chłonął nowinki techniczne i posiadał niebywałą gamę innych iskier bożych. Z natury był myślicielem. Lubował się w czytaniu książek i polemizowaniu z innymi. Nieobojętne mu były problemy społeczeństwa polskiego. Prowadził dyskusje kulturalne i filozoficzne. Odznaczał się odwagą, rozwagą, a także stanowczością i pragnieniem polepszenia bytu wszystkim Polakom.
Natomiast szczupły i wysoki blondyn – Alek od małego przejawiał możliwości organizatorskie. Potrafił dobrze kierować ludźmi, a przy tym był nie tylko inteligentny, ale wszechstronnie uzdolniony. Ponadto osiągał wybitne wyniki w kilku dyscyplinach sportowych. Jego dar zarządzania wraz z intuicją okazały się w niedalekiej przyszłości niezbędne do osiągnięcia celu. Do końca został wrażliwym, uczuciowym człowiekiem, którego przychylny stosunek do ludzi nadal stanowi cechę do pozazdroszczenia. Ten wyrozumiały młodziak wyznaczał sobie niebywale trudne zadania i nigdy się nie poddał.
Zośka zaś to młodzieniec o dziewczęcej urodzie i męskim charakterze. Przyciągał do siebie innych, gdyż imponował im swoimi zdolnościami przywódczymi. Nie był podatny na stres, więc potrafił działać w chwilach największego niebezpieczeństwa. Jego szczerość, bezpośredniość mogłaby poniektórych razić, gdyby nie jego wyrozumiałość dla innych. Dla siebie jednak pozostał wymagający.
Prawdziwe ich imiona to Janek Bytnar, Aleksander Dawidowski, Tadeusz Zawadzki. To główne jednostki „Buków”, choć należy pamiętać, iż nie walczyły same. Jednakże wzbogacając swoje osoby o pewne pozytywne atuty, w podobny sposób oddziaływały na resztę.
Wiara młodzieży pomogła im w działaniach ruchu oporu, a później w akcjach szturmowych i uwolnieniu Rudego z rąk gestapo. Niestety i ranny Alek, i pobity Rudy umarli tego samego dnia. Ten drugi ostatkiem swoich sił wyszeptał „Testament mój” – wiersz Juliusza Słowackiego. Śmierć tych dwóch wspaniałych Polaków znalazła swoje odbicie w szybkim kresie życia ich morderców.
Zośka, po tych doświadczeniach, zamknął się w sobie, dojrzał i dzięki udanej akcji pod Celestynowej jeszcze mocniej pokładał nadzieję w przyszłe fronty tworzone przez społeczność. Jego ostatnim udziałem w dobro narodu było zdobycie posterunku żandarmerii w Sieczychach. W akcji tej zginął tylko jeden – on sam.
Rudy, Alek i Zośka oraz ich grono przyjaciół, harcerze to pokolenie młodych, których mógł Polsce pozazdrościć cały świat. Choć wojna zniszczyła im życie, albowiem unicestwiła dziecięce fantazje, plany osobiste, zmusiła do szybkiego dorośnięcia i wzięcia los kraju w swoje ręce, to nigdy się nie załamali, a wręcz przeciwnie, konsekwentnie bojowali o odzyskanie tychże marzeń i sposobność realizacji planów. Jeśli nawet nie czynili tego dla siebie, w końcu byli świadomi ryzyka, to dla innych, także przyszłych młodych krajanów. Własnym życiem zapłacili za miłość do tych, którzy w istocie i ówcześnie, i dzisiaj tworzą środowisko polskie. Jako Polka jestem im wdzięczna za to, co uczynili, także dla mnie. Najwidoczniej sam Kamiński, skoro postanowił opisać ich historię, miał podobne zdanie. Dziękuję wszystkim, którym los naszego kraju, w tym każdej jednostki w społeczeństwie, nigdy nie był obojętny. To właśnie dzięki takim ludziom to, co wydawało się dotychczas niemożliwe – wolność, staje się osiągalne.