Menu Zamknij

Złotopolski to polski emigrant z sienkiewiczowskiej noweli „Za chlebem”

 

 

   Wychodźca osiedlił się przed ponad czterdziestoma laty na terenie Ameryki, aczkolwiek nigdy nie ukrywał swojego pochodzenia, zachował też swoje, bardzo polsko brzmiące, nazwisko.

 

 

   Być może szlachcic ten musiał opuścić swoją ojczyznę z powodów politycznych, po powstaniu listopadowym. Przypuszczenie to bierze się z tego, iż kocha Polskę, tęskni za nią i jest niezadowolony, iż polski chłop, który mógł dosyć spokojnie wieść w niej życie, ucieka z niej, porzuca ją, jakby była dlań mało ważna.

 

   Dziedzic już ma swoje lata, to „siwy o wąsaty” starzec, który poradził sobie w Nowym Świecie. Ma swój chleb, duży dom i familię, acz trzeba przyznać, iż mimo prób nie umie przekonać dwójki już dorosłych dzieci, by chętnie odzywali się w języku polskim. Próbował wychowywać swe pociechy na ludzi nieobojętnych wobec krzywdy innych, toteż chętnie zajmują się przybyszami. Marzy, ażeby ci dwoje odwiedzili jego ukochany kraj i przywieźli z niej trochę ziemi, którą włożyliby do jego trumny. Syn i córka opiekują się i współczują Toporkom, a on pomaga im, także finansowo. Stara się też znaleźć dla nich miejsce na tym nieznanym im lądzie.

 

 

   Mówi prawdę o Wujku Samie. Wie, iż jest to kraj, w którym można dokonać wiele, acz tylko potrafią to zrobić ludzie pełni inwencji twórczej, przedsiębiorcy, zaradni. Chłopi raczej się tu nie odnajdą, choć bywają wyjątki. Łatwo jest podjąć decyzję o przyjeździe, trudniej jednak odjechać, powrócić do wcześniejszego życia. Dlatego żyje w przekonaniu, że – jeśli tylko można – powinno się walczyć o ojczyznę przede wszystkim na jej ziemiach.

 

 

Translate »