Menu Zamknij

„Mój braciszek” – Kamelia Grater

 

Autor: Kamelia Grater

 

Mój braciszek

 

 

 

   Pośrodku miasta mieszkała Ania. Miała ona osiem lat. Niedawno urodził jej się braciszek. Czuła, iż rodzice więcej poświęcają czasu Maćkowi, niż jej. A to tata brał go na rączki, a to mama zajmowała się jego karmieniem i przewijaniem. Wszyscy byli zajęci sobą i małym Maciejem, a nią już mało kto się interesował.

 

 

 

   Co jakiś czas Ania jeździła w odwiedziny do swojej cioci, którą bardzo lubiła i do starszego kuzyna. Była tam zawsze rozradowana i zadowolona, że ktoś lubi z nią rozmawiać. Od kiedy pojawił się w domu bobas, bardzo jej brakowało zabaw z rodzicami. Ciocia Aga, zawsze czujna na jej słowa, zaniepokoiła się, gdy ta wyznała jej, że nie czuje się dobrze u mamy i taty.

 

-Dlaczego tak Aniu mówisz? Co się dzieje? – zapytała dziewczynkę, gdy były same w domu.

-Widzisz ciociu, ty ze mną rozmawiasz, a mama nawet nie zapyta się mnie, co ja czuję – w głosie Ani dało się wyczuć nutkę goryczy.

-Na pewno mama jest zatroskana, tylko czasami musisz sama jej wyznać, co myślisz – uśmiechnęła się ciocia.

-Chyba Maciusiem, bo na pewno nie mną! – oznajmiła stanowczo i odwróciła głowę w stronę okna.

-Na pewno myśli i o nim, i o tobie. Teraz, przez pierwsze kilka lat będzie bardziej zajęta dzidziusiem, bo on potrzebuje więcej opieki niż ty. Później jednak wszystko nabierze równowagi.

-Tylko dlaczego muszą mu poświęcać każdą chwilę?

-Tobie też kiedyś poświęcali cały swój czas. Był okres, w którym sama się nie nakarmiłaś, i tak teraz jest z twoim bratem – wyjaśniała Aga.

-Po co im ten Maciek? Ja im nie wystarczałam? – Ania obawiała się, że zaraz wybuchnie płaczem.

 

Najprawdopodobniej wyczuła to ciocia Aga, bo momentalnie zaczęła ją uspokajać.

 

-Spokojnie. Coś ci powiem Aniu. To bardzo ważne. Spójrz mi w oczy. – a kiedy dziewczynka to zrobiła, ciocia mówiła dalej – Właśnie dlatego, że myśleli o tobie, zapragnęli mieć jeszcze jedno dziecko.

-Jak to? – zdziwiła się dziewczynka. – Co ja mam z tym wspólnego?

-A wiele. Będziesz mniej się nudziła. Nie raz pomożesz go nakarmić. Popilnujesz go przez chwilę. Razem z mamą przyrządzisz jakiś posiłek dla całej rodziny. Jak podrośnie, będziesz go uczyła nowych rzeczy i będziesz świeciła mu przykładem, a w nagrodę za jego naukę pobawisz się z nim.

-Rany, o tym nie pomyślałam!

-Wiesz jak ciężko być jedynaczką? Zawsze lepiej mieć brata. Jeśli nie starszego, który na każdym kroku cię pilnuje, to młodszego, bo możesz go z wieloma sprawami przypilnować.

-Jasne! I mogę mu pomagać – radośnie podskoczyła.

-Właśnie od tego jest rodzeństwo – potwierdziła Agata.

-Skoro taki maluch w domu też ma swoje plusy, to nie ma sensu się martwić.

-Bardzo się martwiłaś? – spytała po dłuższej przerwie.

-Tak. Jak zobaczyłam tego karzełka, byłam zaszokowana. Żałowałam, że przyjechał z mamą ze szpitala. Po kilku dniach chodziłam spięta, nie wiedziałam czy mnie nie wyrzucą. Nawet koleżanki stwierdziły, że jestem jakaś ponura, czymś zmartwiona. I pomyśleć, że to wszystko było niepotrzebne. Szkoda, że wcześniej do ciebie nie przyjechałam.

-Może wtedy byś się nie odważyła porozmawiać, bojąc się, że źle cię zrozumiem? Czasami trzeba dojrzeć do takich rozmów – rozważała głośno.

-W takim razie jestem już duża! – przysłuchawszy się cioci, wesoło uznała, nie ukrywając małej nadziei, że towarzyszka rozmowy potwierdzi jej słowa.

-Jeszcze nie taka duża, ale już spora – zaśmiała się ciocia i dodała. – Tu masz ciasteczka, poczęstuj się i wypij herbatę.

 

 

 

 

   Tego dnia Ania chętnie wróciła do domu z tatą, który specjalnie po nią przyjechał. Nie czuła już chłodu rodziców, nie była też nieszczęśliwa, raczej podekscytowana, i podobnie jak mama i tata – zatroskana o to maleństwo, które utulone do snu, właśnie było przenoszone przez mamcię do łóżeczka. To wtedy wpadła na pomysł prowadzenia dziennika, w którym zapisywała, jak mijały jej kolejne dni spędzane z bratem i rodzicami.

 

Translate »