Menu Zamknij

Opis przeżyć wewnętrznych Skawińskiego

 

  Wiem, po latach tułaczki zestarzałem się, utraciłem wiele z mojej energii życiowej, a nawet nabawiłem się chandry. Nostalgia dzień w dzień dawała mi nadzieję. Marząc o spokoju, chciałem osiąść w jednym miejscu, w którym dożyłbym mych ostatnich chwil. Wszystko byle nie tułaczka. Tylko czy to jest możliwe? Naprawdę na starość staję się pesymistą.

   Znużony i słabszy niż kiedyś uwierzyłem, że otrzymam pracę w latarni. Tak się też stało. W końcu poczułem, czym jest bezpieczeństwo, które napełniało mnie „jakąś niewysłowioną rozkoszą”. Rad z tej posady, nie dowierzałem w szczęście. Zachowywałem się pewnie, jakby los nigdy wcześniej nie raczył się do mnie uśmiechnąć. Nie rozmyślałem już o tym, co będzie. Lubiłem podziwiać wody i ptaki morskie. W każdą niedzielę uczęszczałem do Kościoła i szukałem w gazetach wiadomości o Polsce. To była tęsknota wszechogarniająca, a jednocześnie najskrytsza. Po pewnym czasie, nie odnalazłszy żadnych interesujących mnie informacji, zaprzestałem wychodzenia. Indyferencja i defetyzm przejął nade mną kontrolę. Wszystko było mi obojętne. Coraz bardziej zrezygnowany straciłem wiarę w powrót do mojej ojczyzny. Stałem się mistykiem. Unifikowałem się z naturą, z tym, co mnie otaczało. To był mój sposób na spokojne życie.

   Gdy otrzymałem nietypową przesyłkę, nie dowierzałem własnym oczom. Przypomniałem sobie o Polskim Towarzystwu w Nowym Yorku, któremu podarowałem połowę pierwszego wynagrodzenia ze służby na latarni. Ten dzień wydał mi się nadzwyczajny, o świątecznym charakterze. Spoglądając na „Pana Tadeusza”, trzymając dzieło Adama Mickiewicza w ręku, uznałem to za cud. Z trudem powstrzymywałem łzy napływające mi do oczu. Targały mną uczucia, które długo tłumiłem w sobie. Nie czekałem zbyt długo i rozpocząłem czytanie książki. Obudziły się wspomnienia dotyczące mojego dzieciństwa, młodości i powstania listopadowego, podczas którego byłem ułanem. Poczułem się, jakbym ponownie był na tej ziemi, której nie widziałem już przeszło 40 lat. Gdybym mógł powrócić do kraju, który tak drogi jest mojemu sercu, byłbym najszczęśliwszym jego obywatelem. Reemigracja do Polski „przy której wszystko jest niczym” to najwspanialsze, co mogłoby mnie spotkać. Tak się rozmarzyłem, że nie wiedziałem, kiedy usnąłem.

   Mój sen spowodował wypadek na morzu. Kamień spadł mi z serca, gdy oznajmiono mi, że nikt nie zginął. Pracę jednak straciłem. Zresztą nie dziwię się temu. Wyruszyłem więc w dalszą, zapewne ostatnią już podróż. Nie poszukuję już swojej przystani, gdyż ona jest tutaj, w książce i w mym sercu. To jest najcenniejsze, co posiadam. Mogę więc spokojnie szykować się do wiekuistego spoczynku.

Translate »