Wtenczas nie tylko nasz kraj staje się wolny, choć odzyskanie autonomii to moment krytyczny dla wszystkich obywateli polskich.
Ludność polska krótko pławiła się w radości z wywalczenia sobie wolności. Entuzjazm przerodził się w obojętność. Oczywiście pierwej chciano doprowadzić do realizacji myśli wspaniałych polskich ideowców, także za naszą granicą. Powołano pewne instytucje powszechne, których zadaniem było szerzenie oświaty, rozprzestrzenianie prawa i sądownictwa, oraz oczywiście administrację. Należy jednak zaznaczyć, iż grunty polskie były nie tak dawno zajęte przez trzy kraje. Podczas zaborów Polaków łączyła zakorzeniona w nich kultura.
Podczas organizowania kraju, co musi się dokonywać od początku do końca stabilnie, wewnątrz pojawiły się spory immanentne. Można śmiało stwierdzić, iż okres ten był pełen utarczek o przywództwo. Rozszczepił się potencjał polityczny na wiele mniejszych obozów. Jednakowoż każde ugrupowanie nie otrzymywało przewagi w sejmie. Z tegoż powodu partie unifikowały się, tworząc koalicje. Taki alians był bowiem niezbędny do rządzenia państwem. Nastał dekoniunktura zarówno rządu i parlamentu, jak i gospodarcza. W latach 1919 – 1925 polskim narodem zarządzało 17 gabinetów, acz każdy pełnił swoją funkcję około 5 miesięcy.
Na domiar tego Polska zmuszona była bronić swojej suwerenności na południu, wschodzie i zachodzie oraz z bolszewikami, którzy dostali się pod samą Warszawę, żeby najpierw zdobyć stolicę naszego kraju, a później inne w Europie.
System ekonomiczny naszej krainy miał się raz po raz gorzej. Atmosfera społeczna pogarszała się z dnia na dzień, gdyż państwem zawładnęła wszechobecna drożyzna. Ponadto polski środek płatniczy rychło tracił na wartości. Saldo merkantylne przez cały czas było ujemne. Produkcja przemysłowa została pokonana przez coraz to bardziej szerzącą się zagraniczną konkurencję. To właśnie cudzoziemski przemysł wyparł też rynek polski poza naszym krajem.
Wzrost ludzi bez zatrudnienia i strajkujących, których wynagrodzenie było bardzo niskie, jeszcze bardziej wskazywało na recesję. Przedostatniego miesiąca 1923 roku miały miejsce starcia z rozlewem krwi. Po jednej stronie stali robotnicy, po drugiej – policjanci.
Literaci polscy potępiali te wydarzenia i głęboko analizowali współczesną im rzeczywistość. Niewątpliwie, leżącą wewnątrz narodu blokadę, zobojętnienie wśród rodaków, coraz gorsze warunki bytowania Polaków i nieład u góry właściwie przedstawił nam właśnie Stefan Żeromski w „Przedwiośniu”. Warto przeczytać to dzieło chociażby po to, aby wnikliwie przebadać ówczesną problematykę naszych przodków i nigdy więcej nie powtórzyć ich błędów.