Menu Zamknij

Problematyka opowiadania pt. „Dobra pani” Elizy Orzeszkowej

 

 

   Majętna i niezależna od nikogo wdowa wyrwała z domu mularza biedną, acz śliczną małą dziewczynkę. Oderwana ze swojego środowiska Helcia poznaje nowy, ofiarowany jej przez panią Ewelinę Krzycką, świat. Ludziom wokół wydaje się, iż czyn tej pani jest szlachetny, godny naśladowania przez innych. Zresztą taka pomoc udzielana ubogim przez bogaczy nazwana została filantropią i jest chwalona przez wszystkie warstwy społeczne. W tym jednak przypadku mamy do czynienia zaledwie z pozorami.

 

 

 

   Rzeczywistość udowadnia fałszywe rozumienie przez panią Ewelinę pojęcia dobroczynności i jej obłudę. Kobieta ta miewa stany indyferencji, osamotnienia i to skłania ją do poszukiwania czegoś, a nawet kogoś, kto byłby w stanie oderwać ją od przygnębiających myśli, przy czym jest jej zupełnie w świecie obojętne, czy z pomocą przyjdzie jej zwierzę, czy może będzie to człowiek. Wszystkie umiłowane przez nią stworzenia z biegiem czasu przestają bawić piękną panią, a nawet ją nużą i drażnią, przez co pozostaje zmuszona ponownie udać się na poszukiwania. Mniema, iż wolno jej szukać nowego obiektu zainteresowania, ponieważ jest niezależna finansowo. W gruncie rzeczy jej postępowanie obnaża jej sobkostwo, a nawet oburza czytelnika. Okazuje się pozbawiona jakichkolwiek ludzkich uczuć, gdy kolejno pozbywa się żyjących istot, wcale o nich nie myśląc. Ma przecież kogoś nowego, przybysza z Włoch, który jest muzykiem – następnym najdroższym jej stworzeniem.

 

   Odwrotnością ukazanej postawy jest postępowanie prostych, ubogich ludzi. To właśnie rodzina z niskiej klasy społecznej przygarnęła małą sierotkę i wzięła na swoje barki jej wychowanie. Po latach, gdy do nich powróciła, przyjęli ją z życzliwością. Sądzili, iż Hela z czasem przywyknie do nich i biedy. Dzielą się z nią tym, co sami posiadają. Nie kupują jej miłości przedmiotami, nie obiecują szczęścia. Zachowują się roztropnie i oszczędnie wydają pieniądze. Fundusze od pani Krzyckiej tylko w części przeznaczają na jej utrzymanie, natomiast resztę odkładają na czarną godzinę.

 

   To właśnie Jan przejmował się dziewczynką i, gdy niespodziewanie wyszła z domu, ruszył na poszukiwania. Wzruszył nim widok śpiącej na ławce w ogrodzie pani Eweliny, chorej z zimna, przemokniętej do suchej nitki Heli. Zaniósł ją na własnych silnych od ciężkiej pracy ramionach do swojego skromnego domu, w którym będzie bezpieczna.

 

 

   Odbiorca tekstu wie, iż dzieciństw tegoż dziecka jest tragiczne. Z rozpieszczonej, nie ze swojej winy, ślicznej, ubranej elegancko dziewczynki powraca do ubóstwa, czując się niczym nieprzydatna, opuszczona zabawka, która przestała interesować i zabawiać swoją panią. Niebywale ściska za serce ostatnia scena, w której to właśnie gnana tęsknotą Hela udaje się na ganek dawnej opiekunki, gdzie odnajduje witającego ją psa i wpatrując się w okno, wspomina, najprawdopodobniej najpiękniejsze i najszczęśliwsze, momenty swojego życia. Jakby zdawała sobie sprawę, że nigdy już się nie powtórzą chwile, które spędziła w przepięknej, acz znienawidzonej przez właścicielkę willi. A mimo tego można odnieść wrażenie, iż nadal nie rozumiała, dlaczego nie mogła być obok „dobrej pani”. Trudno dziwić się, iż nie mogła zrozumieć, skąd to odrzucenie. Nawet w obecnych czasach niejedno dziecko, przeczytawszy orzeszkowską nowelę, zastanawia się, czym to dziecko zawiniło kobiecie, co złego uczyniła jej ta psina czy też emocjonalnie przywiązana do niej papużka.

 

Translate »