Menu Zamknij

Wymowa zakończenia „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego

 

  Decyzja o przyłączeniu się Baryki do pochodu bezrobotnych i robotników strajkujących przeciwko głodowym pensjom, czyli o połączeniu swoich sił z odważnie kroczącymi na Belweder biedakami wydaje się dokładnie przemyślaną, wyrażającą tendencyjność polityczną bohatera czy też samego Stefana Żeromskiego. Czy tak jest w istocie?

 

 

  Najprawdopodobniej jest to rezultat zawodu miłosnego i rozpaczy, jak również – objaw chęci zemsty nieszczęsnego i odrzuconego człowieka po ostatniej przeprowadzonej z Laurą rozmowie. To spotkanie, o które prosiła kobieta, okazało się nie tylko najnieprzyjemniejszym, ale jednocześnie decydującym o nieodwołalnym schyłku ich relacji. Cezary ukazał się Laurze jako gwałtowny, zawistny zarozumialec. W rzeczywistości jednak był pokrzywdzony. Przez Żeromskiego został odseparowany od manifestantów, gdyż „wyszedł” z tłumu ubogich, a potem „parł oddzielnie wprost na szary mur żołnierzy”. Tym oto sposobem, oddzieleniem go od innych, autor sugeruje, iż Baryka nie wybrał żadnej z opcji politycznej, a jedynie postanowił buntować się z powodu własnych pobudek. Być może zaprotestował, pragnąc przyśpieszenia tego, co dobre dla jego ojczyzny – budowy kraju i jak najszybszego polepszenia bytu najuboższych.

 

 

  Finał powieści podnosi alarm, ostrzega przed możliwością wybuchu następnej, krwawej rewolucji w Polsce, w której giną wspaniali ludzie. Takie okoliczności mogą mieć miejsce, albowiem ludzie odpowiedzialni za kraj, za rzesze ludzi, nie zdążą z poprawieniem realiów, także wśród tych żyjących w mizerii. Za to zaczynają wojnę ze swoimi obywatelami, stając się przez to nader podobni do zaborców. Do takiego obrotu sprawy nie wolno doprowadzić. Nic bowiem nie jest ważniejsze od samych krajan. Ni to żadne poglądy, ni to żadne pieniądze.

Translate »