Wywołuje mnie do życia jazgot dobiegający z przedpokoju. Obudziwszy się gwałtownie, z trudem wstaję i ze zdziwienia przecieram oczy. Dostrzegam ludzi krzątających się tu i ówdzie. Co oni robią? Dopiero teraz rozumiem, że układają płytki. Przypominam sobie, że tydzień temu „kuli” poprzednie, aby właśnie dzisiaj założyć matowe, w opinii moich rodziców modniejsze i wytrzymalsze. Cóż… może lepiej było nocować na parterze domu, choćby w salonie? Zaczynam się głowić jak zejść do toalety, która jest na dole.